Nadzór Ruchu ZDiTM. Każdy dyżur jest inny

Nadzór Ruchu ZDiTM. Każdy dyżur jest inny

Marzena rozpoczyna swój nocny dyżur w centrali ruchu ZDiTM przy Klonowica równo o 22.00. Krzysztof w pracy jest już od godziny. To on jest uszami i oczami Marzeny. Jak wygląda nocna zmiana w nadzorze ruchu? – Nie ma dwóch takich samych dyżurów – mówi Krzysztof. – Spokojnie na pewno nie jest – dodaje Marzena.

Ona spędzi całą noc w budynku ZDiTM przy Klonowica. On będzie jeździł ulicach miasta albo pracował w bazie Nadzoru Ruchu, która znajduje się na Basenie Górniczym. 

Marzena nocą śledzi wszystko, co dzieje się na trasie kursujących w nocy autobusów i tramwajów, które albo późnym wieczorem zjeżdżają z tras, albo wczesnym rankiem na nie wyruszają. Jeśli coś się wydarzy – prosi o interwencję Nadzór Ruchu. Dzięki Centralnemu Systemowi Zarządzania Komunikacją Miejską ma dostęp w czasie rzeczywistym do wszystkich informacji związanych z nadzorowaniem linii autobusowych i tramwajowych. Widzi ich położenie, wie, czy jadą zgodnie z rozkładem, dostaje informacje o usterkach, może też korzystać z kamer umieszczonych w pojazdach. 

Ale Marzena odbiera też telefony od pasażerów. – Zwykle zdenerwowanych, bo dzwonią, kiedy coś się dzieje, np. ich autobus się spóźnia. Bywa, że nie przebierają w słowach i wtedy nie jest miło. Takie incydenty najczęściej zdarzają się w weekendowe noce, kiedy ludzie wracają z imprez – przyznaje. To ona dysponuje ludzi na miejsce, ale też powiadamia odpowiednie służby, jeśli wydarzy się jakaś kolizja, albo jeśli pasażer zasłabnie. 

Marzena żartuje, że mogła lepiej ubrać się do zdjęć. Sportowy strój zdradza jej pasję, której oddaje się poza pracą: to przede wszystkim nordic walking, a Marzena z sukcesami startuje w zawodach. Do pracy często przyjeżdża rowerem. 

Krzysztof na taką swobodę w ubiorze pozwolić sobie by nie mógł. Tu obowiązuje specjalny uniform z białą koszulą i nieodzowna kamizelka odblaskowa.

Dokładnie w takim stroju zagląda na chwilę do Centrali Ruchu (to jednak wyjątkowa sytuacja ze względu na naszą obecność, zwykle nie ma potrzeby, aby tam się pojawiał osobiście podczas dyżuru). Kolejne dwie godziny spędzimy właśnie z nim. 

Jedziemy na miasto. Najpierw plac Kościuszki. Krzysztof służbowym, oznakowanym autem Nadzoru Ruchu wjeżdża na specjalną zatoczkę, z której może obserwować jadące autobusy i tramwaje. – Zwracam uwagę na tabliczki i wyświetlacze, czy pojazdy są odpowiednio oznakowane, naszym zadaniem jest także czuwanie nad punktualnością przewozów. Jeśli jakiś autobus z opóźnieniem wyrusza na trasę, pasażerowie denerwują się na przystanku, jadę sprawdzić, co się wydarzyło i co jest powodem opóźnienia – tłumaczy. 

Z placu Kościuszki jedziemy na Bramę Portową. Chwila obserwacji i ruszamy w kierunku bazy na Basenie Górniczym. Ze znajdującej się w tym samym budynku piekarni dobiega nas zapach smażonych pączków. Tuż za przystankami widać rząd zaparkowanych w rzędzie charakterystycznych aut Nadzoru Ruchu. 

Tu Krzysztof może spokojnie pracować nad dokumentacją, ma też dostęp do umów z poszczególnymi przewoźnikami. To na ich podstawie może wnioskować o karę dla kierowcy czy motorniczego, który w jakikolwiek złamie zasady przewozu zawarte w umowach i regulaminach. 

Nawet jeśli jest w bazie, musi być w każdej chwili gotowy, aby znowu ruszyć na miasto. Jedziemy ponownie do centrum i dalej w kierunku Niebuszewa. Po drodze zauważamy mężczyznę leżącego bez ruchu na jednym z trawników. Krzysztof zatrzymuje się, włącza niebiesko migające światła. Sprawdza, czy z mężczyzną wszystko w porządku. Prawdopodobnie jest nietrzeźwy, ale Krzysztof decyduje się wezwać na miejsce pogotowie. – Leży bardzo blisko jezdni, to nie jest bezpieczne, poza tym nie mamy pewności, czy oprócz tego, że jest pod wpływem alkoholu, nie dolega mu coś poważniejszego – mówi. Kiedy na miejsce dojeżdża karetka, my możemy ruszać dalej. 

Krzysztof swój dyżur skończy dopiero o 5.00 rano. Podkreśla, że lubi spać i nocne dyżury nie są łatwe. Ale sam też o sobie mówi „dziecko komunikacji”. – Pracuję w firmie od 20 lat, zaczynałem jako kontroler biletów, pracowałem potem też w Centrali Ruchu. Mój tata również był związany z komunikacją, pracował jako elektryk w Tramwajach Szczecińskich – mówi. I zaraz dodaje: – Bardzo mi się podoba ta praca, tu nie monotonii, nie ma dwóch takich samych dyżurów, nie ma dwóch takich samych kolizji. 

JEŚLI PODOBA CI SIĘ TO, CO ROBIMY (BĘDZIE NAM ŁATWIEJ PRZETRWAĆ KOLEJNE NOCKI), BĘDZIE NAM MIŁO, JEŚLI POSTAWISZ NAM KAWĘ: buycoffee.to/nadoportemnoc