Rozbiegany jubileusz. 10 lat Wieczornego Biegania w Szczecinie

Wojciech Kępka: Ostatnio często słyszę pytanie, czy mi się dalej chce. Te 10 lat to taki etap, że może nie ma już tych motyli w brzuchu, nie czuję się we wtorek rano jak ten króliczek Energizer dopiero odłączony od ładowarki, jest zdecydowanie spokojniej, ale tak – chce mi się. I mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej.
Chce się też tym wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób są związani z Wieczornym Bieganiem. Ilu ich jest? – Nie wiem! Szkoda, bo z moim zamiłowaniem do matematyki, do statystyki, chciałbym to z ciekawości wiedzieć, ale tak naprawdę ta liczba nie ma znaczenia – mówi Wojtek.

Biegowe małżeństwa i druga rodzina
Na same 10 urodziny przyszło około 300 osób. Wśród nich Ania i Tomek z psem Yodą (Yoda również – jak wiele innych piesków – uczestniczy we wtorkowych spotkaniach). Ania i Tomek są pierwszym małżeństwem, które połączyło Wieczorne Bieganie (a takich małżeństw jest kilka).
Ania: Ja wczoraj sprawdzałam i pierwsze moje zdjęcie z Wieczornego Biegania, jakie mam na Facebooku, jest z 12 lutego 2014 roku. Więc zaczęłam kilka miesięcy po debiucie.
Tomek: Ja biegam od lata 2014 roku. Z Anią poznaliśmy się tutaj, razem biegaliśmy i od 6 lat jesteśmy małżeństwem.

Jak mówią, Wieczorne Bieganie to dla nich przede wszystkim spotkanie przyjaciół i znajomych. – Ludzi, których łączy pasja bez względu na przekonania bez względu na poglądy. Bieganie jest najważniejsze. To nas łączy po prostu – mówi Tomek.
Basia, która podczas urodzin ze względów zdrowotnych zrobiła z kijkami nordic walking jedynie spokojną rundę wokół Jasnych Błoni, nie ma wątpliwości: – Ta grupa to taka druga rodzinka.
Pierwsze Wieczorne Bieganie odbyło się dokładnie 5 listopada 2013 roku. – Pamiętam, że wtedy na Wszystkich Świętych pojechałem do mamy. I przed powrotem do Szczecina pomyślałem, że jest tak nieprzyjemnie, mokro, zimno, ciemno, że muszę coś wymyślić, żeby mieć motywację do biegania, żeby ruszyć się z tej kanapy. Pierwsze bieganie to było wydarzenie, które utworzyłem na prywatnym profilu. Przyszło trochę znajomych i na koniec od razu ktoś rzucił: to jak, spotykamy się za tydzień? I na piątym spotkaniu była już ponad setka ludzi – mówi Wojtek. – Czy ja się spodziewałem, że to będzie tak długo trwało? Nie! To miała być inicjatywa na ten jeden jesienno-zimowy sezon – dodaje.
Urodzinowy tort ze 140 jaj
Piotr, znany wszystkim jako Roggi, jest z Wieczornym Bieganiem od 1 urodzin. I to on, już po raz dziesiąty, upiekł urodzinowy tort dla wszystkich. Wojtek dokładnie pamięta, w jakich okolicznościach się poznali. – Zbierałem wtedy podpisy na projekt oświetlenia drogi wokół Arkonki. A on zapytał tak bardzo sceptycznie: a co to jest to Wieczorne Bieganie? Zaprosiłem go do nas – mówi Wojtek. – To było dokładnie tydzień przed 1 urodzinami. Byłem pod takim wrażeniem, że od razu powiedziałem, że skoro są urodziny, to ja upiekę tort – mówi Roggi.

Roggi nie jest cukiernikiem, jest budowlańcem (i podkreśla, że w domu ciasta ogarnia jego żona, on robi to tylko ten jeden raz w roku), a to jego pieczenie urodzinowych tortów, stało się już doroczną tradycją Wieczornego Biegania. – Znalazłem najprostszy przepis w internecie, taki, żeby nie było żadnych sztucznych dodatków. Na ten tort poszło 140 jajek, 2,5 kg mąki, 2 kilo truskawek, 5 litrów śmietany, 2 kilo borówek i pół kilo malin – wylicza.
Człowiek instytucja, pierwszy półmaraton i specjalny gość
Wśród tych, którzy biegają, można znaleźć pełen przekrój wiekowy.
Igor, 18 lat: – Przychodzę tu od dwóch miesięcy. Bieganie w grupie daje niezwykłą motywację. Jako osoba młoda, widząc tu starszych biegaczy, nawet po 60 lat i więcej, tym bardziej chce mi się ruszyć z kanapy i nie szukam wymówek.
Stanisław, 77 lat: – Kiedyś biegałem sam, ale przypadkiem zobaczyłem grupę na Jasnych Błoniach i postanowiłem dołączyć. Przychodzę tu już od 9 lat.

Wojtek podkreśla, że Wieczorne Bieganie to niezwykła społeczność. – Każdy z nas robi w życiu coś innego i kiedy jest taka potrzeba, wzajemnie się wspieramy i pomagamy sobie. Mamy np. małżeństwo szewców w grupie, które naprawia nam buty biegowe – mówi. Wiele osób startuje w zawodach biegowych właśnie jako Wieczorne Bieganie w Szczecinie. Na jednej z edycji biegu Wings for Life byliśmy najliczniejszą drużyną w całej Polsce i trzecią w Europie, przy czym pierwszą zupełnie niekomercyjną – podkreśla Wojtek.
Urodzinowa atmosfera na Jasnych Błoniach to dosłownie kipiąca pozytywna energia i sami roześmiani ludzie. Świętować przyszli nawet ci, którzy niekoniecznie regularnie biegają.
Roman: Szczerze? Ja byłem przez te 10 lat tylko raz. Ale Wojtek Kępka, dla którego tutaj dzisiaj przyszedłem, to człowiek instytucja. Ja biegać już za bardzo nie mogę, ale z szacunku dla Wojciecha nie mogłem tu dziś nie być.
Krystyna: Ja się wywodzę ze środowiska rowerowego, nie umiem biegać tak naprawdę. Ale kiedy poznałam tę grupę, poznałam Wojtka, pojechałam z nimi do Poznania na bieg, żeby kibicować i proszę sobie wyobrazić, że to z nimi przebiegłam swój pierwszy półmaraton – 2 godziny 17 minut!
Wojtek: Po tych dziesięciu latach widzę, że ludzie tu po prostu czują się jak u siebie. Nikt tego tak nie planował, nikt na początku nie wybiegał tak daleko w przyszłość i naprawdę ściska mnie ze wzruszenia w środku, jak o tym myślę.
Nim wszyscy odśpiewali urodzinowe „100 lat!”, Wojtek zdradził tajemnicę, kto jest specjalnym gościem, którego obiecał zaprosić na wielkie świętowanie. – To wy jesteście specjalnym gościem. Bez was nie byłoby tego wszystkiego! – zwrócił się do biegaczy. Po wielkim odliczaniu, w blasku odpalonych świetlnych wulkanów, biegacze ruszyli na cotygodniową trasę (z przerwą na wspólne zdjęcie pod Pomnikiem Czynu Polaków).

Do Wieczornego Biegania dołączyć może każdy bez względu na wiek czy staż biegowy. Grupa spotyka się w każdy wtorek o godz. 19.00 przy fontannie Bartłomiejce na Jasnych Błoniach i biegnie trasę do Arkonki i z powrotem.
JEŚLI PODOBA CI SIĘ TO, CO ROBIMY (BĘDZIE NAM ŁATWIEJ PRZETRWAĆ KOLEJNE NOCKI), BĘDZIE NAM MIŁO, JEŚLI POSTAWISZ NAM KAWĘ: buycoffee.to/nadoportemnoc