Autobusowe SPA czyli zmywacze taboru

Autobusowe SPA czyli zmywacze taboru

Każdej nocy w SPA Dąbie przy ul. Struga mytych jest ponad 80 autobusów. Zmywacze taboru, bo tak nazywa się oficjalnie to stanowisko, zwykle kończą pracę o 3 nad ranem.

Najpierw kierowca przejeżdża autobusem przez ogromną myjnię. Potem do akcji wkraczają Nela, Agnieszka, Beata, Renata i Joanna. Dziewczyny żartują, że to prawdziwe SPA: są masaże, bicze wodne i kąpiele błotne.

Joanna wyliczyła, że mają 10 minut na jeden autobus. Uwijają się jak w ukropie. Trzeba zebrać śmieci, pozamiatać, umyć wszystkie poręcze i podłogę. Kiedy koleżanki myją podłogę, Agnieszka specjalną szczotką już czyści autobus na zewnątrz. Kobiety myją okna i lusterka.

Kolejny autobus wjeżdża na myjnię.

– A co tu tak śmierdzi? Ktoś piwo wylał! Dwa siedzenia są całkiem zalane…

To oznacza pranie siedzeń. Trzeba je zdemontować i założyć czyste, bo te do rana nie wyschną. Zajmą się tym mechanicy.

Nocna zmiana zaczyna się o 19. Wtedy zjeżdżają pierwsze autobusy, ale jest spokojnie. Przed 22.00 ekipa myjni może zrobić sobie 15 minut przerwy, usiąść przy niewielkim stoliku w szatni, wypić kawę, pogadać. Największy młyn jest po 22.30. Wtedy niemalże wszystkie autobusy na raz zjeżdżają z ostatnich kursów.

– Jak do ula – mówi Joanna.

Co noc dwa autobusy trafiają na generalne czyszczenie. To oznacza między innymi pranie tapicerek. Tym razem tego nie będzie – pojazdy, których kolej na takie gruntowne porządki są uszkodzone i najpierw muszą zostać naprawione. Każdy autobus trafia na takie czyszczenie nie rzadziej niż raz na dwa miesiące.

Kiedy wchodzi się do myjni, w oczy rzucają się… kolorowe maskotki ustawione na jednym z parapetów.

Joanna: – To zostawione w autobusach zabawki, po które nikt się nie zgłosił. Pierzemy je i tu układamy. Zróbcie zdjęcie, może ktoś rozpozna swojego misia.

Materiał został opublikowany 8 maja 2021.