Brygada torowa w akcji. „Jest noc, wyjeżdżamy w puste miasto”

Brygada torowa w akcji. „Jest noc, wyjeżdżamy w puste miasto”

Kiedy ostatnie tramwaje zjeżdżają do zajezdni, do akcji wkracza brygada torowa. Mają czas do pierwszego kursu, aby wykonać zaplanowane naprawy. – Czasem kładziemy ostatnie płyty z tramwajami na plecach – mówi Robert, brygadzista.

W bazie przy Klonowica jesteśmy przed 22. Brygada kończy pakowanie sprzętu. Akurat tego dnia będą też tankować wozy. Dlatego najpierw jedziemy na stację benzynową. Pomarańczowe pojazdy „Pogotowia torowego” ustawiają się w kolejce, a potem już jadą w okolice przystanku Dubois, gdzie trzeba wymienić fragment szyny.

Oznakowanie miejsca pracy, szybka narada. Trzeba zdjąć betonowe płyty, wymontować rozjeżdżony fragment szyny i dopiero można kłaść nowy. W ekipie są spawacze, pracownicy torowi i monterzy rozjazdów.

Jak mówię komuś, że pracuję w tramwajach, to każdy myśli, że jestem motorniczym – śmieje się Robert. On sam, jak część kolegów, pracował kiedyś w stoczni. Zawsze kiedy idzie przez miasto, zerka na szyny. Takie zboczenie zawodowe. Roman, też były stoczniowiec, opowiada że jego wnuczek uwielbia jak tramwaj robi na szynach charakterystyczne „tu dum”: – On się cieszy, a ja myślę: o, styk niedobrze pospawany.

Wojtek pracuje tu od sześciu lat i sam niedługo będzie brygadzistą. Norbert, spawacz, podkreśla, jak odpowiedzialna to praca. – Jeśli zrobię coś źle, tramwaj może się wykoleić – mówi.

Bartek jest najmłodszy. Przyszedł we wrześniu, tuż po skończeniu technikum. Odpowiada m. in. za pakowanie sprzętu – jego pomyłka i brak choćby jednej śruby oznacza opóźnienie w pracy. – Uczę się tu pracy w zespole. Musimy na sobie polegać – mówi.

Leszek to operator ładowarko-koparki. Pracuje od 44 lat i do ówczesnego Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej przyszedł od razu po szkole. Lubi pracować na nocki. – Nie ma ruchu, jest bezpieczniej – tłumaczy. Piotr, ksywka „Góral” bo pochodzi spod Gorlic, po Leszku jest drugi najstarszy stażem. – Kiedyś było trudniej, teraz technika, lepszy sprzęt – mówi. – Na początku transportowaliśmy szyny ciągnikiem rolniczym! – dodaje Leszek.

To jest bardzo fajna ekipa! – mówi Irek, jeden z kierowców i pomocnik spawacza. Drugi z Piotrów mówi, że w tej pracy czuje swobodę i wolność. – Jest noc, wyjeżdżamy w puste miasto, lubię to – tłumaczy. Stojący obok Marcin dodaje, że na każdej zmianie jest coś nowego: – A ja nie lubię siedzieć w miejscu.

Kiedy rozmawiamy, koledzy patrzą wymownie. Nie ma czasu. Stara szyna zdjęta, trzeba mocować nową. – Ludzie muszą rano dojechać do pracy – mówi Robert.

Materiał opublikowany 10 czerwca 2021.